Ostatniego dnia ubiegłego rok mój mąż chciał jeszcze coś sobie kupić.
A że nie ma czasu na co dzień, więc wybraliśmy się do sklepu w niedzielę.
To znana sieciówka ciuchowa,
ale ja wypatrzyłam tam przecudne gałki meblowe z masy perłowej.
Na zdjęciach nie potrafiłam oddać ich uroku,
ale stwierdziłam, że i tak warte są uwiecznienia.
MEBLE PRZED LIFTINGIEM, CZYLI WERSJA PIERWSZA |
MEBLE PO LIFTINGU, CZYLI WERSJA DRUGA |
MEBLE PO ZMIANIE GAŁEK - WERSJA TRZECIA |
Kupiłam je bez konkretnego przeznaczenia,
a w domu okazało się, że idealnie pasują do mebli w pokoju stołowym
(na temat metamorfozy tego pokoju pisałam TUTAJ).
Dosłownie jakby były do nich zaprojektowane.
Brązowy spód gałek idealnie zgrał się z brązowymi bokami mebli,
a szaro-beżowa masa perłowa pięknie lśni na tle jasno-popielatych drzwiczek.
Poprzednie gałki, czyli ceramiczne brązowe kwiaty
też były bardzo ładne i też pasowały,
ale małżonek narzekał, że mają ostre końce i są niewygodne w użytkowaniu.
Pewnie miał rację.
Teraz już nie ma na co narzekać :)
Na dodatek ich ilość w opakowaniu, tzn. 12 sztuk w pierwszej chwili odstraszała,
ale szybko sobie przeliczyłam, że wychodzi 6,25 zł/szt. czyli - rewelacja.
A do moich mebli potrzeba było 11 sztuk!
Czy to przypadek?
Jeśli tak, to lubię takie przypadki :)
Pozdrawiam serdecznie w Nowym Roku!
Elli
Są piękne i aż nie chce się wierzyć, że z sieciówki. Niesamowite, jak drobiazg może odmienić mebel :)
OdpowiedzUsuńTakie drobiazgi nadają charakteru w całym pomieszczeniu :)
OdpowiedzUsuń